"Dotknąć samemu, sprawdzić jak jest naprawdę"
W.Jagielski
RELACJE Z WYPRAW >>> Filipiny/Hongkong/Macao
Dzień 8 * 12 Grudnia/środa * Claveria
Jesteśmy w Claverii i wreszcie jemy śniadanie bez ryżu, na które składa się chleb tostowy, ser żółty topiony do smarowania, jajka na twardo, kawa oraz dżem z ogórków. Bardzo smacznie. Postanawiamy zostać tutaj do jutra i dopiero następnego dnia pojechać dalej. Z gospodynią ustalamy pranie naszych brudnych rzeczy łącznie z czyszczeniem butów za 100 Peso. Idziemy zobaczyć Pacyfik oddalony od hotelu tylko o 50 m. Na plaży pomagamy rybakom wyciągać sieci z morza. Jest to zespołowa praca około 40 mężczyzn i kobiet. Docieramy do oddalonej o 4 km, niezwykle urokliwej zatoczki, gdzie obserwujemy wracających z połowu rybaków na tradycyjnych łodziach. Najwięcej złowiono ośmiornic oraz wielkich, złotawych ryb, z których największa ważyła 18 kg.
Rybacy wypływają na połów wcześnie rano, a skup ryb odbywa się od 10 do 12 w południe. Sprawy biznesowe dotyczące skupu złowionego dobra należą do kobiet. Kg świeżych ryb kosztuje tutaj 50 peso, na jednej łodzi wypływa 4 mężczyzn i potrafią oni dostarczyć ponad 50 kg ryb dziennie. Ryby są następnie transportowane do hurtowni w Manili. Po południu jedziemy tricyklem w poszukiwaniu Negritos, rdzennych mieszkańców wysp filipińskich. Spotkana po drodze starsza kobieta o ciemnej karnacji i krótkich, kędzierzawych włosach zaprasza nas do swojego domu, podążamy za nią ścieżką wiodącą wśród ryżowych pól. Docieramy na skraj wzgórza porośniętego palmami i roślinnością tropikalną. Naszym oczom ukazują się dwie skromne, drewniane chatki z dachami z liści palmowych, mieszka w nich cała rodzina z dwójką dzieci. Spotykani przez nas do tej pory Filipińczycy byli bardzo pogodni, uśmiechnięci. Spotkani tutaj „Aborygeni Filipin” to ludzie smutni, zagubieni, nie potrafiący odnaleźć się w dzisiejszej rzeczywistości. Spotkana przez nas rodzina analfabetów utrzymuje się ze zbieractwa, nie posiada praktycznie żadnych dóbr doczesnych, a mieszka w bezpośrednim sąsiedztwie cywilizowanej wioski. Spodziewaliśmy się zobaczyć wioskę plemienną tak jak w Laosie czy Birmie, ludzi zachowujących własne zwyczaje i obrzędy, a nie pojedyncze chatki na zboczu gór i skraju dżungli i ludzi żyjących w tak przerażającym ubóstwie.