"Dotknąć samemu, sprawdzić jak jest naprawdę"
W.Jagielski
RELACJE Z WYPRAW >>> Filipiny/Hongkong/Macao
Dzień 37 * 10 Stycznia/czwartek * Cebu - Palawan Island/Puerto Princesa – Taytay
O 7 rano zamówiona taksówka podjeżdża pod hotel i kierowca żąda 550 P za kurs na lotnisko. Po kilkuminutowych targach cena spada do 200 P. Przygoda zaczyna się po przejechaniu 2/3 kursu. Nagle taksówka zatrzymuje się i kierowca próbuje przez dłuższą chwilę ponownie uruchomić samochód. Po kilku bezowocnych próbach oznajmia nam, że zabrakło mu benzyny. Typowa sytuacja na Filipinach – śpieszymy się na samolot, a taksówce brakuje paliwa. Na szczęście przejeżdżający jeepney zatrzymuje się i z przesiadką dojeżdżamy na czas na lotnisko. Od Dumaguete zastanawialiśmy się czy bilet elektroniczny tam wystawiony będzie prawdziwy i zostaniemy wpuszczeni do samolotu. Okazało się, że jesteśmy na liście pasażerów. Lot samolotem trwa 1 godzinę. W końcowej fazie lot odbywał się wzdłuż wybrzeża Palawanu, tak więc widzieliśmy z lotu ptaka całą północną stronę wyspy łącznie z morzem południowo-chińskim po jej drugiej stronie. Wyspa jest niezwykle górzysta i wąska. Puerto Princessa, okazuje się być dużym parterowym miastem z lotniskiem w bezpośrednim jej sąsiedztwie. Tricyklem jedziemy na odległy o 8 km dworzec autobusowy (100P), gdzie funkcjonują tylko dwie linie, z których jedna obsługuje północ wyspy, a druga południe. Autobusy jeżdżą co 2 godziny, jest ich po 6 dziennie w każdym kierunku. Ostatni odjeżdża o godz. 14. Do interesującej nas miejscowości Taytay bilet kosztuje 220P, podróż trwa 6 godzin. Pogoda jest przepiękna, temp. 30 stopni ciepła, niebo bez jednej chmury.
Do Roxas (140 km) jedziemy drogą betonową, natomiast z Roxas do Taytay (kolejne 68 km) droga jest gruntowa na szerokość jednego samochodu. Aktualnie trwa jej budowa i wielkie koparki i spychacze pracują w głębokim błocie. Wiosek jest niewiele, od czasu do czasu zauważamy jakieś zabudowania. W czasie monsunu droga ta jest całkowicie nieprzejezdna. W Taytay znajdujemy hotel Casa Rosa położony na wzgórzu z widokiem na zatokę. Urzeka nas swoją atmosferą, bungalowy umiejscowione w dużym ogrodzie, przemiła obsługa. Największą atrakcję stanowi jednak dostępna dla gości łazienka, której dach tworzą gałęzie rosnących wokół tropikalnych drzew. Umywalkę zrobiono z oryginalnej, ogromnej muszli. Koszt hotelu to 350 P. Około 20 gaśnie światło w całym mieście. Po 5 minutach włącza się hotelowy generator prądu, ale światło jest tylko do 22.