"Dotknąć samemu, sprawdzić jak jest naprawdę"

W.Jagielski


RELACJE Z WYPRAW >>> Filipiny/Hongkong/Macao

Dzień 31 * 4 Stycznia/piątek * Kibawe – Tacurong – Surallah – Lake Sebu/T'Boli

O świcie autobusem odjeżdżamy do Tacurong (190 P). Po piętnastu km od Kibawe nagle zostajemy sami w autobusie, który na początku był pełen pasażerów. Jesteśmy lekko zaniepokojeni. Z mapy wynika, że dojeżdżamy do granicy pomiędzy prowincjami Bukidnon a Cotabato. Okazuje się, że prowincja Cotabato jest muzułmańska i w najbliższym miasteczku widzimy meczety i pierwsi muzułmanie wsiadają do autobusu. Powoli autobus się zapełnia. Więc nie ma przemieszczania się ludności pomiędzy prowincją o religii chrześcijańskiej a prowincją muzułmańską. Podróż do Tacurong trwa 3,5 h. Już przed Matalam pojawiły się patrole policyjne z bronią ostrą. Jest jednak spokojnie, a mieszkańcy nie są wrogo do nas usposobieni. Muzułmańskie Tacurong jest stolicą prowincji Sultan Kudarat. W banku jest możliwość wybrania pieniędzy z bankomatu. Z Tacurong (dworzec autobusowy jest dość daleko od centrum miasta) jedziemy autobusem do miasta Koronadal, tutaj nazywanego Marsel (35 P), kolejnym autobusem docieramy do Surallah (22 P) i jeepneyem do Lake Sebu (25 P). Zaskoczenie nasze jest ogromne. Spodziewaliśmy się zobaczyć plemiona T’Boli mieszkające nad jeziorem, a naszym oczom ukazał się kurort wypoczynkowy o wysokim standardzie z wrzeszczącą muzyką i tłumem ludzi bynajmniej nie z plemienia T’Boli. Widzimy kilkanaście usytuowanych nad brzegiem jeziora restauracji, nowoczesne samochody na parkingach i tłum ludzi – jest piątek i zaczyna się weekend. Jezioro Sebu jest popularnym miejscem, gdzie spędzają koniec tygodnia mieszkańcy Davao i General Santos. Kierowca Jeepneya zawozi nas do najlepszego hotelu w tym miejscu, opisywanego w Lonely Planet. Pokój kosztuje 650 P i jest pięknie położony na stoku stromego zbocza z pięknym widokiem na jezioro. Miłą atmosferę psuje okropny hałas, mieszają się różne rodzaje muzyk, gdzieś w tle rozbrzmiewa wszechobecne videoke, zapowiada się nieprzespana noc. Szukamy więc innego cichego miejsca na nocleg. Po przejściu wzdłuż jeziora kilkuset metrów od hałaśliwego hotelu znajdujemy bungalowy położone tuż nad jeziorem tak, że weranda zbudowana jest na palach wbitych w dno jeziora. Urokliwe miejsce o nazwie Artacho Resort. Koszt bungalowu 700 P. Zamawiamy kolację w postaci smażonej tilapii, która jest tu słynna ze względu na doskonałe, delikatne mięso. Co otrzymujemy? Wielką michę o średnicy 30 cm, a w środku coś w rodzaju zupy rybnej z warzywami i z pływającą usmażoną rybą. Warzywa są pyszne, pomidorki, ogórki, cebula, jakieś zielone warzywa, kalarepa i fasolka szparagowa, która po spróbowaniu okazała się ostrą papryką chilly.