"Dotknąć samemu, sprawdzić jak jest naprawdę"

W.Jagielski


RELACJE Z WYPRAW >>> Przez Pustkowia Ameryki Południowej

Dzień 9 * 01 Stycznia/czwartek * San Jose de Chiquitos

 

Rano właścicielka hotelu zaskakuje nas informacją, że z okazji Nowego Roku nie dostaniemy śniadania, ponieważ obsługa ma wolne. Informacji udziela zza stołu w recepcji, przy którym właśnie się posila. Ponadto informuje nas, że w dniu dzisiejszym nie wydostaniemy się z miasteczka, ponieważ w święta żadne środki lokomocji nie kursują. Dotyczy to również taksówek. Nasze pytanie o możliwość przedostania się do Paragwaju odległego o kilkadziesiąt km wprawia ją w oburzenie. Natychmiast poucza nas, że turyści przyjeżdżają do San Jose aby modlić się w misjach jezuickich i najlepiej zrobimy gdy udamy się w kilkudniową podróż po okolicznych misyjnych miasteczkach. Nikt do tej pory nie zadawał bezsensownych pytań związanych z Paragwajem, w którym to kraju (jak twierdzi oburzona właścicielka hotelu) niczego do oglądania nie ma, a w ogóle to dostanie się tam jest niemożliwe z uwagi na stan dróg. Są to standardowe wywody mieszkańców, którzy zwykle nie maja pojęcia, co znajduje się za rogiem ich własnego domu. Niezrażeni udajemy się na poszukiwanie pożywienia. Rankiem, pierwszego dnia Nowego Roku nie jest to łatwe zadanie, wszystkie sklepy są pozamykane, a właściciele restauracyjek siedzą przed nimi popijając kawę i na nasze prośby o umożliwienie zakupu jakichkolwiek środków spożywczych odpowiadają, że możemy przyjść jutro, bo dzisiaj jest święto. Po kilkugodzinnym spacerze znajdujemy w końcu sklep, w którym dokonujemy zakupów. Noworoczne śniadanie jemy na ławce w parku w porze obiadu, po czy podejmujemy kolejną próbę wydostania się z sennego miasteczka. Żaden taksówkarz nie chce z nami rozmawiać o jakimkolwiek kursie – dzisiaj mają wolne, jeżdżą jedynie wokół placu w trudnym do określenia celu. Po kilku następnych godzinach widzimy parkujący na skraju miasteczka autobus, który, jak się okazuje, odjeżdża późnym wieczorem do Santa Cruz (50 Bol) i dociera na miejsce po około 6 godzinach jazdy gruntową drogą. Podejmujemy szybką decyzję i kupujemy bilety, podróż potrwa całą noc, ale to najszybszy sposób na wydostanie się z ogarniętego całkowitym marazmem miasteczka. Uspokojeni zwiedzamy opuszczoną w 1776r. misję jezuicką, która jest poddana renowacji przez niemiecką fundację. Kilka kilometrów od miasteczka znajduje się pomnik konkwistadora Generała Nuflo de Chaves, który przybył w to miejsce w 1561 r. Na lunch jemy jedyną dostępną potrawę czyli kurczak z ryżem (15 Bol za 2 porcje). Wieczorem, czekając na odjazd autobusu, obserwujemy przyjazd słynnego pociągu o bardzo długim składzie jadącego do granicy z Brazylią. W tłumie ludzi zapełniających pociąg czasem, wśród miejscowych, można wypatrzyć zabłąkanego turystę.