"Dotknąć samemu, sprawdzić jak jest naprawdę"
W.Jagielski
RELACJE Z WYPRAW >>> Przez Pustkowia Ameryki Południowej
Dzień 17 * 09 Stycznia/piątek * Iguazu Falls
Wcześnie rano, autobusem, udajemy się do wodospadów (powrotny 10 ARS). Bilet wejściowy kosztuje 60 ARS od osoby. Na każdym kroku widać doskonałą organizację, drogowskazy kierują tłumy turystów do najciekawszych miejsc, jest bardzo czysto. Na początek wybieramy podróż kolejką wąskotorową do Garganta del Diablo – najbardziej spektakularnego miejsca w Iguazu. Około 3 km trasę mały pociąg pokonuje w 1 h, kolejne 1100m idziemy aleją w postaci stalowej kładki zbudowanej nad wodami rzeki
Iguazu, tuż obok wodospadów. Tłumy turystów uniemożliwiają zrobienie zdjęcia bez czyichś ramion czy twarzy.Najlepiej zaczekać na moment, kiedy cały tłum z pociągu pobiegnie na koniec kładki i wtedy w miarę spokojnie można podziwiać niezapomniane widoki. Wodospad robi ogromne wrażenie, para wodna unosi się w powietrzu, natychmiast jesteśmy przemoczeni. Po drugiej stronie znajduje się część brazylijska wodospadów, dużo mniejsza i dlatego rezygnujemy z jej zobaczenia. W powrotnej drodze obserwujemy liczne ptaki łowiące ryby, kajmany pływające w płytkich nurtach Iguazu. Dalsza część atrakcji to spacery różnorodnymi alejkami pod i nad wodospadami. Można spotkać zwierzęta mieszkające w okolicznej dżungli, całkiem blisko nas spacerowało stadko coati. Ciekawą atrakcję stanowi kilkunastominutowa wyprawa łodzią pod sam wodospad (75 ARS), która zabiera kilkudziesięciu śmiałków. W kapokach podpływamy pod spadający strumień wody i stajemy trzykrotnie oko w oko z żywiołem. Eskapada godna polecenia, z dużą dozą adrenaliny.
Po dość wyczerpującej wycieczce wczesnym popołudniem wracamy do miasta. Aby dokładnie poznać wszystkie atrakcje potrzeba przynajmniej 2 dni. My mamy dość przebywania w tłumie turystów i decydujemy się na podróż do Urugwaju. Wieczorem wybieramy się na kolację na tradycyjną argentyńską parillę (76 ARS). Różnorodne części krowy usmażone na grillu smakują nam nieszczególnie, Europejczyk raczej nie jest przyzwyczajony do spożywania elementów stanowiących u nas typowy odpad z uboju.